Tłusty czwartek w ten czwartek!!! Będą faworki, a co!!! To nic, że pierwszy raz… Przecież ja taka zdolna jestem w tej materii ;))). Wystarczy znaleźć dobry przepis i pójdzie jak po maśle…
Niestety, nie poszło, dupa, a takie wielkie nadzieje wiązałam z tym przepisem. Pani Maiu Sobczak, uwielbiam Panią, ale przepis na faworki się nie udał. Ciasto mi się rozlazło w gorącym oleju :(. Smutek mnie ogarnął wielki, bo naprawdę nie lubię wyrzucać jedzenia. I wiecie co, jakiś przebłysk geniuszu (bynajmniej nie mojego!) przemknął mi przez głowę i od razu poczułam ulgę na sercu. Wprawdzie faworki w wersji tradycyjnej smażone na oleju to nie będą, ale kruche w wersji pieczonej jak najbardziej. I dzięki Bogu, może będą zdrowsze :).
Faworki z pieca
Składniki
- 1 pełna szklanka mąki orkiszowej typ 450 (plus “ciut” do podsypania)*
- 3 żółtka lub 2 łyżki odwaru z siemienia lnianego
- 3 łyżki masła lub oleju kokosowego
- 1 łyżka płynnego miodu
- 1/2 łyżeczki mielonego imbiru
- 1 łyżka spirytusu (ja dodałam wódki - może tu był pies pogrzebany)
- 1/2 łyżeczki kurkumy
- szczypta soli morskiej drobnej
- 1/4 szklanki brązowego cukru (zmielonego w blenderze na pył)
- 1/4 łyżeczki cynamonu
Przygotowanie
Wymieszać zmielony cukier brązowy z cynamonem.
Połączyć w misce kolejno: przesianą mąkę, kurkumę, żółtka (lub odwar z siemienia), masło (lub olej), miód, 1 łyżkę cukru z cynamonem, imbir, alkohol i sól.
Wyrobić gładkie ciasto i zawinąć w folię spożywczą na 10 minut.
Nastawić piekarnik na 180 stopni.
Rozwałkować cienko ciasto i pokroić na paski radełkiem.
Naciąć każdy pasek z dwóch końców i ścisnąć w środku, tak żeby powstała “kokardka”.
Ułożyć “faworki” na blasze z papierem i piec na 2-iej półce od dołu przez 10 minut.
Posypać brązowym cukrem pudrem.
Smacznego! ❤️
Dodatkowe informacje
Możecie użyć mąki orkiszowej typ 500-750 lub zwykłej pszennej tortowej.